
Z ciekawością i swego rodzaju spokojem uważnego obserwatora, niepozbawionym jednak smutku, obserwuję, jak poszukując „natychmiastowych” rozwiązań generowanych przez długi czas problemów, popadamy w jeszcze większe problemy. Jak wpadamy z przysłowiowego "deszczu pod rynnę".
Coraz bardziej biegniemy w życiu. Zamiast kontemplacji tu i teraz, choćby poprzez spokojne wypicie filiżanki KAWY, celebrując ten moment, wypijamy ją w biegu, zadaniowo. Często wlewamy ją wręcz w siebie de facto, a robimy to by mieć siłę biec dalej... Pracujemy ciężko, w biegu by zarabiać więcej, by kupować więcej, by biec szybciej w życiu, omijając ważne momenty, ludzi, czy wreszcie samego siebie. Często tak właśnie jest.
Ale zamiast skupiać się na filozoficznych rozważaniach, chciałem odnieść się do najprostszego aspektu naszego biegu – jednorazowych opakowań na napoje gorące (ale nie tylko: również na zupy, danie gorące, etc.). Coraz więcej z nas jest świadomych wpływu opakowań plastikowych na nasze zdrowie oraz na zdrowie naszej planety. I temat ten robi się w pewnym sensie modny, a plastik poddany zostaje ostracyzmowi społecznemu (i słusznie zresztą). Ale bezduszna machina sprzedażowa musi się kręcić: chcemy być bardziej zdrowi, chcemy być bardziej EKO a jednocześnie nie chcemy rezygnować z naszego „biegu’, chcemy rozwiązań „instant”, natychmiastowych. Odpowiadając więc temu zapotrzebowaniu magiczna ręka rynku podrzuca nam papierowe naczynia i wszystko zdaje się być przepięknie. A jednak nie. I nie chodzi tylko o miliony drzew które giną teraz w związku z tą modą.
Chodzi o nasze zdrowie bo takie naczynia na napoje, a w szczególności na napoje gorące, aby mogły spełniać swą rolę pokryte są od wewnątrz cienka warstwą z plastiku (sic!). I właśnie tę warstwę poddano badaniu pod mikroskopem fluoroscencyjnym. Sprawdzono próbkę wody w temperaturze 85-90 stopni Celsjusza która spędziła kwadrans w takim właśnie „papierowym” kubku. Sprawdzono również warstwę plastiku uszkodzoną pod wpływem tego płynu. Badania wykazały obecność ok 25.000 cząstek mikroplastiku w 100 ml próbce wody. Okazuje się, że pijemy plastik w sensie dosłownym, sami skazując się na nowotwory i inne choroby cywilizacyjne. Ale to nie wszystko - odkryto też szkodliwe metale ciężkie: ołów, chrom, kadm lub pierwiastki których nadmiar jest szkodliwy jak np. nikiel, ale też szkodliwe lub uchodzące jony np. fluorki, chlorki, azotany.
I teraz okazuje się, że historia zatacza koło: wracamy do syfonów (chodź w zmienionej odsłonie: link), odgrzebujemy z zakamarków szaf naszych rodziców i dziadków menażki obiadowe, czy kupujemy naczynia na napoje gorące lub na inne napoje, wykonane z bezpiecznych materiałów. I powoli przestaje czuć się kosmitą, spotykając na swej drodze coraz więcej świadomych Ludzi, korzystających ze swoich własnych naczyń w kawiarniach, na stacjach benzynowych, lokalach typu bistro, bo staje się to synonimem dbania o siebie oraz dbania o środowisko. A może nawet czymś więcej, zmianą w kierunku slow-life.