Producenci

Oszczędzamy wodę - deszczówka

Oszczędzamy wodę - deszczówka

 Pamiętam z lat 80 ubiegłego stulecia reklamę TV odnoszącą się do konieczności oszczędzania wody. Wizualnie ten protoplasta współczesnych kampanii społecznych z czasów słusznie minionych, przedstawiał swego rodzaju komiks, w którym statek pływał po lustrze wody akwenu stworzonego ze zwykłego zlewu. I nagle wyciągnięty korek zasysał wodę w zatrważającym tempie, wraz w pływającym statkiem. Sugestywne. Bardzo.


Minęło 40 lat i ten obrazek z Dzieciństwa - którego skutkiem do tej pory jest to, że zakręcam wodę podczas mycia zębów – staje się faktem. Polska stepowieje (to daleko bardziej adekwatne określenie niż powszechnie używane –pustynnieje!), nasze zasoby wody pitne są najniższe w całej UE (około 1/3 średniej europejskiej) i jakby tego było mało – to co pozostaje do dyspozycji jest bardzo słabej jakości. Mamy bardzo brudną wodę i nie chodzi tylko o wody powierzchniowe czy podskórne czyli rzeki i jeziora, płytkie studnie. (na 1150 polskich rzek 999 ma status „poniżej dobrego”!). Nawet głębiej położone wody podziemne są już skażone kilkudziesięcioma laty nieodpowiedzialnej gospodarki rolnej.

 

Nadmiar nawozów sztucznych nie tylko spływa wraz z deszczami do najbliższych cieków wodnych i wraz z nimi do Morza powodując jego obumieranie, ale przenika do głębiej położonych złóż wody. Czyli miejsc skąd bierzemy wodę do celów bytowych ale i gdzie gromadzi się ona jako zapas dla przyszłych pokoleń. I właśnie te miejsca nie są już wolne od azotynów, azotanów i innych szkodliwych substancji. Tylko niewielkie połacie naszych głębinowych wód podziemnych są nadal dziewicze i jest to praktycznie tylko tam gdzie rosną ogromne połacie starych lasów. Jeśli dodamy do tego ogromne fermy trzody chlewnej bydła czy olbrzymie kurniki, z których odchody tych zwierząt na ogół nie są należycie oczyszczane a często przesiąkają po prostu bezpośrednio do ziemi, to mamy arsenał zanieczyszczeń wzbogacony o leki, hormony i inne substancje których nawet nowoczesne oczyszczalnie ścieków nie wychwytują. Zdziwiony? Tak właśnie jest, udajemy że oczyszczamy. A hasło tucz nakładczy i glifosat stają się synonimem trucia nas konsumentów i zanieczyszczania środowiska na niespotykaną do tej pory skalę.

 


Wzrasta liczba osób zainteresowanych tymi problemami oraz szukających sposób, rozwiązań mogących zmienić ten stan rzeczy. Część społeczeństwa jednak – i okazuje się że „poziom hierarchii w drabinie społecznej” przed tym nie broni – nie odróżnia zmian klimatycznych od pogody. Że piękna i śnieżna zima jaką mieliśmy w tym roku to ewenement zdarzający się raz na kilka lat. I że poprawi ona sytuację hydrologiczną ale w tym roku tylko, a i to częściowo, bo susze i tak wystąpią. To co znacznie gorsze to fakt, że my z roku na rok wykorzystujemy zasoby wód głębinowych, które się nie odtwarzają w takim tempie by pokrywać ubytki! Zjawisko to nazywa się suszą hydrologiczną i to ono jest najbardziej niebezpieczne. A dzieje się dlatego, że tego procesu nie widać na co dzien. To nasze Dzieci wystawią nam rachunek kiedyś, bo to ich dotknie to najbardziej.

 


A teraz najważniejsze: co możemy z tym zrobić? Jako kraj powinniśmy skupić się na zielono-niebieskiej infrastrukturze, na retencji. Pozornie sensowne pomysły jak wydatki budżetowe na przydomowe oczka wodne są mniej więcej tym samym co inwestowanie w tamy. Parowanie z lustra wody jest największe i to co pieczołowicie zgromadzimy, wyparuje i za jakiś czas spadnie jako deszcz najprawdopodobniej z zupełnie innym miejscu kuli ziemskiej. Nie oznacza to, że jestem przeciwko tamom jako sposobowi na ochronę ludzi i mienia przed powodziami. Robimy to i powinniśmy. Ale rozsądnie, wiedząc że to rozwiązanie pogarsza nasz bilans wodny, nie wspominając o destrukcyjnym wpływie na ekosystem wodny tych budowli. Lata powojenne ubiegłego stulecia charakteryzowały się też procesami melioracji na ogromną skalę. Potrzebowaliśmy ziemi dla rolnictwa. Tylko, że spowodowaliśmy w ten sposób trwały uszczerbek w stosunkach wodnych w naszym kraju. Bagna, błota, okresowe mokradła akumulują najwięcej wody z jednej strony a najlepiej zapobiegają z jej parowaniu – z drugiej. Czyli jest to swego rodzaju gąbka, pozwalająca tygodniami przeciekać wodzie w głąb ziemi po to by uzupełniać jej zasoby tam się znajdujące. Czyli zadania na dziś w tym zakresie to tam gdzie tylko się da, odwracać ten proces.

 


W naszych miastach stawiajmy na zielono-niebieską infrastrukturę z naciskiem na zieloną. Każda piędź ziemi nie przykryta betonem to więcej wody zatrzymanej w glebie. zamiast pozwalać jej spływać po betonie przez kanały burzowe do rzek i morza, zatrzymujemy tę wodę w „mieście” a przy okazji obniżamy temperaturę naszych miast (przeciwdziałamy tzw. wyspom ciepła). Tak więc walka z betonozą i asfaltozą daje nam konkretne i wymierne korzyści a do tego dużo lepiej i przyjemniej się żyje w otoczeniu zieleni. Po prostu. Twórzmy ogrody deszczowe w miastach – obszary pokryte roślinnością, zdolną akumulować spore ilości wody, twórzmy parki, zieleńce, etc.


Wspierajmy też procesy projektowania domów tak by można było wykorzystać wodę w większym stopniu. Tzw. „szara woda” czyli woda z niewielką ilością chemii np. z mydłem po myciu rak, etc, doskonale nadaje się do spłukiwania toalet a nawet podlewania niektórych roślin. Wymaga to jednak takie projektowania domów, które to umożliwi systemowo. I to są koncepcje, podobnie jak wymiany pieców-kopciuchów warte wspierania przez miasta czy władze centralne czy nawet – a może przede wszystkim – europejskie.

 


A co możemy zrobić my, zwykli Kowalscy? Dużo, suma drobnych kroków, składa się na ogromną całość. Może wybierać na co się jest gotowym, można samemu inspirować innych np.:


- branie prysznica zamiast kąpieli
- zakręcanie wody podczas mycia zębów
- gotowanie pod przykryciem
- pranie pełnej pralki
- montaż spłuczek dwukomorowych czy baterii jednouchwytowych
- wybór najwyższej klasy energetycznej urządzeń agd np. pralka, zmywarka (oszczędza prąd ale i wodę!)
- używanie zmywarki ( pełnej). Znam też i inne bardziej skrajne pomysły takie jak sikanie podczas prysznica

 


No i na koniec, dwie najważniejsze rzeczy które mogą pomóc – pieniądze i lajki. Pieniądze bo wzrastający koszt wody oraz uzależnienie kosztu śmieci dla gospodarstwa domowego od ilości zużytej wody jest brutalne ale … skuteczne. Tak już jest, że rachunek do zapłacenia jest lepsza motywacją do oszczędzania niż ekologia. Lajki – paradoksalnie lajkwoanie, serduszkowanie, szerowanie, komentowanie proekologicznych treści ma duży sens. Politycy szukają czegoś czym mogą się przypodobać co jest nośne społecznie. Wykorzystują bezwzględnie socjologię robiąc to co zadowoli grupy społeczne których potrzebują by być u władzy. Cyniczne.

Póki co nie zmienimy tego a jedyne co możemy zrobić to wykorzystać w słusznej sprawie: jeśli treści ekologiczne zaczną dominować w przestrzeni publicznej to politycy pójdą za tym, by wygrać wybory. Dlatego tak ważne jest edukować się w tej dziedzinie, dzielić swoimi refleksjami, wiedzą, przekonywać naszych znajomych. Bo w pewnym momencie masa krytyczna tych informacji będzie tak duża, że ktoś u steru władzy sięgnie po to by znowu wygrać. Mało to optymistyczne co do kondycji nas jako społeczeństwa, ale ponieważ to działa, to wchodzę to. A Ty?

Niezmiennie wierzę, że za drzwiami każdego trudnego doświadczenia stoi coś dobrego i puka. Wierzę, że przeobrazimy słabe zasoby wodne w naszą siłę: będziemy tak gospodarować wodą i tak dbać o jej jakość, że stanie się to naszą wizytówka na Świecie.

Zapraszamy również do sprawdzenia i skorzystania z naszej oferty na zbiorniki wody deszczowej.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl